Ksiądz Jerzy Popiełuszko urodził
się 14 września 1947 r. w Okopach. Jego matka i ojciec- Marianna i Władysław -
od najmłodszych lat dbali o rozwój duchowy syna. Ksiądz Jerzy miał dwóch braci-
Józefa i Stanisława. Dzieci pomagały w pracach rolnych, ale mały Alek (rodzice
nadali Księdzu imię Alfons, jednak zmienił imię podczas pobytu w warszawskim
seminarium) był wątły i chorowity, przez co wykonywanie tych czynności
sprawiało mu trudność.
Alek Popiełuszko był średniego wzrostu, szczupły; miał czarne włosy i
ciemne oczy.
W szkole należał do małomównych
uczniów, uczył się przeciętnie, panią profesor traktował z szacunkiem, lubił
pomagać kolegom. Zawsze był schudnie ubrany. Osoby ze środowiska szkolnego
mówią, że niczym się nie wyróżniał, gdyby tak jednak było, to zwracaliby na
niego uwagę.
Patron mojej szkoły był hojny wobec ludzi. Za
każdym razem, gdy miał okazję, obdarowywał ludzi kawałkiem czekolady, obrazkiem
czy długopisem. Niejednokrotnie oddawał ubrania z importu, przeznaczone dla
niego, osobom „bardziej potrzebującym". Często lekceważył zalecenia
lekarzy, choć jego stan był poważny i kilka razy znalazł się w szpitalu z
powodu utraty przytomności. Chciał za wszelką cenę być z ludźmi i zbliżać ich
do Boga.
Ksiądz Jerzy chętnie gościł u
siebie znajomych, rozmawiał z nimi i służył pomocą. Zapraszał na herbatę
parafian, organizował zebrania studentów i ich nauczał, z każdym człowiekiem
rozmawiał jak równy z równym. Zdobył sympatię wśród robotników, dzięki wsparciu
ich podczas strajków. Starał się pomagać wszystkim, którzy potrzebowali choćby
najmniejszego wsparcia. Sprowadzał zagraniczne leki, a po strajkach odwiedzał
aresztowanych w więzieniu i pomagał studentom znaleźć mieszkanie. Świadczy to o
jego wielkoduszności.
Syn Marianny i Władysława
od najmłodszych lat wyróżniał się religijnością. Jego pobożność była wielokrotnie
problemem w szkole oraz w wojsku. W kościele bywał często, choć musiał przejść
parę kilometrów do Suchowoli. „Nad wyraz się cieszył, gdy w seminarium miał po
raz pierwszy przywdziać szatę księdza"- relacjonują jego znajomi.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko zginął za wiarę. Jako kapłan był przez
cały czas śledzony, zastraszany i przesłuchiwany przez milicję. W głębi duszy
czuł, że nie jest mu dane dożyć starości, o czym mówił swoim przyjaciołom. Gdy
sytuacja stała się poważna i Służba Bezpieczeństwa robiła wszystko, aby
uprzykrzyć mu życie, Ksiądz w dalszym ciągu nie rezygnował z codziennych zajęć,
wręcz przeciwnie- starał się robić jeszcze więcej.
Choć życie Księdza Jerzego
Popiełuszki nie trwało długo, dokonał on więcej niż większość z nas zdoła
uczynić w całym życiu. Na wiadomość o jego śmierci zareagowały płaczem tłumy
ludzi. Był im bardzo bliski. Cieszę się, że Ksiądz Jerzy jest patronem mojej
szkoły. Swoją postawą życiową udowodnił, że jest przyjacielem ludzi, a za wiarę
oddał to, co najcenniejsze- życie.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko urodził się 14 września 1947 roku we wsi Okopy koło Suchowoli. 16 września tego samego roku został ochrzczony i otrzymał imię Alfons. W 1965 roku wstąpił do seminarium w Warszawie. Zmarł 19 października 1984 roku śmiercią męczeńską.
Jako dziecko był drobny, szczupły i delikatny. Miał czarne włosy i piwne oczy. W czasie służby duszpasterskiej często chorował, a w wyniku nadmiaru obowiązków zapominał przyjmować leki.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko to wspaniały człowiek, bardzo troskliwy i oddany ludziom. Tak wspominał go były prymas Polski - Józef Glemp: „Pamiętam, kiedy przyszedł do mnie ze studentami Wyższej Szkoły Pożarnictwa. Było to wkrótce po strajku, jaki ci chłopcy ogłosili. Zostali za to wyrzuceni z uczelni (…). Szukali rozwiązania, spodziewali się pomocy Kościoła. Dlatego ksiądz Popiełuszko przyprowadził ich wtedy do mnie. Widziałem, jak bliskie są mu problemy tych młodych ludzi i jak wiele jest w stanie dla nich uczynić. Nawet kosztem własnego zdrowia, wypoczynku czy snu”. W podobny sposób ksiądz Jerzy służył ludziom całe życie.
Patron mojej szkoły należał również do przyjacielskich i bezpośrednich osób. W pamięci utkwiła mi sytuacja, którą Milena Kindziuk tak opisała w swojej książce: „Łatwo nawiązywał przyjaźnie. Był przy tym bezpośredni. Szybko przechodził na „ty”.
- Może byśmy tak przestali księdzować? Mówcie mi Jurek – powiedział kiedyś do Józefa Orygi. A jego dzieci prosił, aby nazywały go wujkiem ”.
Ksiądz Jerzy wiele razy udowodnił swoją ogromną odwagę i wierność Bogu. Jedna z sytuacji, która obrazuje te cechy kapłana, miała miejsce podczas jego służby wojskowej w Bartoszycach: „I wtedy Popiełuszko wszystkich zadziwił: ukląkł i głośno zaczął odmawiać pacierz. Koledzy poszli w ślad za nim. Nagle wpadł kapral. Rozległ się wrzask:
- Wojsko to instytucja świecka, nie kościół. Jeżeli ktoś ma ochotę, to może modlić się po cichu, w łóżku. Popiełuszko nie przerwał modlitwy. I tak było zawsze”.
Błogosławiony ksiądz Jerzy umarł jako męczennik za wiarę. Jednak jego męczeństwo nie polegało jedynie na tragicznej śmierci. W ciągu całego życia napotykał on na masę przeciwności, szczególnie w czasie pracy duszpasterskiej, kiedy był prześladowany przez funkcjonariuszy Służb Bezpieczeństwa, zastraszany, szykanowany, nieustannie śledzony i niesłusznie oskarżany o prowadzenie działalności przeciwko władzom PRL-u, o czym świadczyli przeciwko niemu w sądzie fałszywi świadkowie. Przełożeni księdza Jerzego chcieli go wysłać za granicę. Jednakże kapłan nie chciał zostawić ojczyzny oraz swoich rodaków i, jak prawdziwy męczennik, dzielnie niósł swój krzyż.
Księdza Jerzego z pewnością możemy nazwać prawdziwym przyjacielem ludzi, troskliwym i oddanym sługą bożym. Nigdy nie zdarzyło mu się pozostawić w potrzebie bliźniego. Ukoronowaniem jego życia była męczeńska śmierć. Cieszę się, że moja szkoła nosi imię Księdza Jerzego Popiełuszki.
Tomek Sawyer to główny bohater powieści pt. „Przygody Tomka Sawyera”. Był sierotą. Wychowywała go ciotka. Mieszkał wraz z nią, przyrodnim bratem Sidem i kuzynką Mary w małym miasteczku St. Petersburg.
Tomek to niski, piegowaty chłopiec. Miał krótkie, kręcone włosy i to było przyczyną jego wielkiego zmartwienia. Wiedział, że loki to „rzecz niemęska”. Na co dzień chodził boso, w zniszczonym ubraniu. Czuł się w nim swobodnie i wygodnie. W niedzielę zakładał drugie ubranie – czyste i eleganckie. Na głowę wkładał słomkowy kapelusz, a na nogi starannie wypastowane buty. Gdy się umył i porządnie ubrał, dostawał gęsiej skórki i czuł się bardzo źle. Nie lubił tak się stroić, ponieważ wyglądał wtedy jak grzeczny i porządny chłopiec, a przecież takim nie był.
Bohater należy do chłopców z bujną wyobraźnią i fantazją. Codziennie przeżywał wiele przygód. Nie mógł usiedzieć na miejscu i wszędzie go było pełno. Zwykle miał dobre intencje, ale nie zawsze udawało mu się właściwie postępować. Znał wszystkich mieszkańców miasteczka, jego największym przyjacielem był Huck Fin. Razem z nim planował znaleźć skarb. Marzył też o sławie rozbójnika i chciał zostać piratem. Miał duże poczucie humoru. Nie brakowało mu też sprytu. Za karę musiał malować płot, lecz chytrze podszedł kolegów, mówiąc, że to świetna zabawa, więc oni zrobili to za niego. Często kłamał i kombinował, skłamał ciotce, że to on pomalował płot. Przyłapany na podkradaniu konfitur, też nie chciał się przyznać do swego czynu.
Był odważnym, pewnym siebie, bardzo samodzielnym chłopcem. W sądzie opowiedział o zbrodni, której dokonał Indianin Joe, choć bardzo się go bał. Wykazał się wielką opiekuńczością w stosunku do Becky, gdy błądzili w pieczarach. Wiedział, że są w niebezpieczeństwie, jednak więcej myślał o swojej przyjaciółce niż o sobie. Dzięki jego odwadze udało im się stamtąd wydostać.
Kochał ciocię Polly i swojego przyrodniego brata Sida, choć ten czasami mu dokuczał. Myślał, że nie jest kochany przez najbliższych, lecz kiedy po ucieczce wrócił do domu, zrozumiał, jak bardzo się mylił.
Tomek mimo wielu swoich wad jest bardzo sympatycznym bohaterem powieści. Imponuje mi jego odwaga i samodzielność, także to, że umie sobie radzić w trudnych sytuacjach. Nawet monotonna praca może stać się dla niego przygodą.
Głównym bohaterem książki pt.,, Przygody Tomka Sawyera" jest Tomek
Sawyer. Już we wczesnym dzieciństwie został osierocony przez matkę. Ma brata
Sida i kuzynkę Mary oraz ciotkę Polly. Huck Finn to jego najlepszy przyjaciel.
Chłopiec ma krótkie blond loczki i zazwyczaj chodzi boso. Do szkółki
niedzielnej zakłada eleganckie ubranie: marynarkę, wypastowane buty i słomkowy
kapelusz z "odwiniętym rondem". W inne dni tygodnia
(poniedziałek-sobota) ubiera się w koszulę z kołnierzykiem doszytym przez ciocię.
To szczupłe i zwinne dziecko.
Lubi bawić się w piratów i Robin Hooda. Robin Hood to jego ulubiony
bohater. Tomek często wyobraża sobie, że jest nim lub sławnym kapitanem statku
pirackiego. Uwielbia przygody i marzy, aby zostać sławnym rabusiem.
Niebezpieczeństwo to jego drugie imię. Urwis bardzo pragnie odnaleźć skarb.
Chętnie wymienia się różnymi rzeczami.
Kocha ciotkę Polly nawet wtedy, gdy ona wymierza mu dotkliwe kary. Dlatego
dwunastolatek użala się nad swoim ciężkim życiem wśród ludzi. Dzięki wrodzonemu
sprytowi potrafi zawsze wymknąć się z domu niezauważalnie i uniknąć kary ze
strony cioci.
Tomek należy do odważnych i silnych
chłopców, udowodnił to, gdy pobił się z Alfredem i pokonał przeciwnika.
Wykazał się odwagą, kiedy śledził Indianina Joego. Wytrwale uczył się gwizdać i
nauka ta przyniosła dobry efekt. Bardzo rozsądnie zachował się w pieczarach, opiekował
się Becky prawie jak dorosły, aż w końcu znalazł wyjście z jaskini.
Myślę, że bohater powieści Marka Twaina to dobry kolega. Chciałabym go
poznać, miałabym do niego wiele pytań, np. dlaczego wolał zostać rabusiem a nie
bogaczem? Zaimponował mi odwagą, ponieważ ja nie potrafiłabym śledzić złodziei.
18 grudnia 2013 roku wybraliśmy się z klasą do Białostockiego Teatru Lalek. Mieliśmy okazję obejrzeć tam spektakl pt. „Opowieść wigilijna” będący inscenizacją słynnego opowiadania Charles'a Dickensa. Reżyserem sztuki jest Jacek Malinowski. W przedstawieniu wystąpili: Grażyna Kozłowska, Agnieszka Sobolewska, Iwona Szczęsna, Mirosław Janczuk, Zbigniew Litwińczuk, Paweł Szymański oraz Adam Zieleniewski.
Uważam, że „Opowieść wigilijna” wpisuje się idealnie w przedświąteczny klimat i skłania widzów do refleksji. Moją uwagę najbardziej przykuły upiorne kostiumy a także dynamiczne sceny w podróży w czasie i przestrzeni, które wzbudziły we mnie niepokój. Warto zwrócić uwagę na to, jak idealnie projekcje multimedialne spotęgowały efekt przemieszczania się w czasie głównego bohatera. Za scenografię służył tylko stary stojący zegar i metalowe łóżko. Aktor odgrywający rolę Ebenezera Scroog’a grał z ogromną charyzmą oraz intrygował widzów swoim zachowaniem na scenie. Wzbudził skrajne emocje, zarówno współczucie jak i odrazę. Ciekawie zaprezentowali się również pozostali aktorzy, którzy zagrali barwnie i wyraziście.
Sztuka z piękną i klimatyczną scenografią, efektami multimedialnymi, dobrze dobraną muzyką oraz magiczną zmechanizowaną sceną robi ogromne wrażenie. Chętnie obejrzałabym spektakl jeszcze raz, ponieważ bardzo mi się podobał.