Moja najciekawsza podróż-opowiadanie z dialogiem.

Autor: Julia Jaroszewicz

     Pewnego słonecznego dnia całą rodziną wybraliśmy się na Mazury. Mój tata był kierowcą, a mama wskazywała drogę. Gdy już dojechaliśmy na miejsce, usłyszałam radosne okrzyki mojego brata.
-Jak tu pięknie, świeże powietrze, las i co najważniejsze przejrzyste jezioro.
-Nie krzycz tak, bo obudzisz Wiktorię! -stanowczo odrzekła mama.
-Spójrzcie na nasz domek! - zawołałam.
-O! Z prawego okna w kuchni jest widok na ogródek i las.
-Tak tak, a z lewego w salonie widać żagle i statki pływające po jeziorze - odrzekł zachwycony tata.
-Świetnie, może później pójdziemy na spacer! -zaproponował Sebastian.
-Ale najpierw zjedzmy obiad - wtrąciła mama.
-No dobrze-zgodziliśmy się z niechęcią.
Nawet zapomnieliśmy, że śpi nasz najmłodszy członek rodziny. Dziewczynka wstała i zaczęła głośno płakać. Rodzice poszli, uspokoili ją i wyjęli z samochodu. Bawiła się spokojnie i grzecznie do czasu, kiedy pojawiła się mała jaszczurka. Od razu wzbudziła ona zainteresowanie mojej małej siostry. Wiki zerknęła ochoczo i szybko do niej podbiegła, upewniła się, czy nikt nie patrzy i zaczęła ją ciągać za ogon. Widać było, że zwierzę się boi i Wiktoria też. W pewnym momencie jaszczurka zniknęła, trochę się przestraszyłam i krzyknęłam do taty.
-Jaszczurki nie ma!
-Jak to nie ma?- zastanawiał się głośno przestraszony tata.
-Dobrze, nie panikujmy, pewnie jej nie zjadła-zapewniła mama.
-A co jeśli tak? -zapytałam przestraszona.
-Nawet tak nie myśl. Teraz musimy się zabrać za szukanie tego stworzonka - postanowiła mama.
Zaczęliśmy penetrować teren. Na początek przeszukaliśmy ogródek i miejsce, gdzie siostra się bawiła, też jej tam nie było.
-A może Wiktoria gdzieś ją ma! - powiedziałam.
-Chyba nie - odrzekł zrezygnowany Sebastian.
-To jest nawet dobry pomysł - krzyknęła mama.
A więc teraz przeszukaliśmy całą Wiktorię. Byliśmy zaskoczeni tym, że jednak była to prawda. Przestraszona jaszczurka odnalazła się w kieszeni u mojej siostry.
    Gdy zrobiło się już ciemno, wszyscy poszliśmy do domu, a mama zrobiła nam ciepłą herbatę. Przyznaliśmy jednocześnie, że taka przyjemna, śmieszna, a zarazem miła historia spotkała nas po raz pierwszy.To dopiero była przygoda!

Moja najciekawsza podróż-opowiadanie z dialogiem.

Autor: Dominika Sałacińska

Wyjechaliśmy z samego rana, aby po południu być już w górach. Kiedy dotarliśmy do celu i zakwaterowaliśmy się w schronisku, od razu ruszyliśmy na Krupówki.
Chodziliśmy po różnych sklepach, oglądaliśmy zadziwiające turystów wystawy. Po chwili moja siostra usłyszała jakieś dziwne dźwięki, odwróciła się i krzyknęła:
- Patrzcie, patrzcie, jakiś potwór!
Kiedy mama się odwróciła, niczego nie zauważyła.
- Ola, co ty mówisz, przecież tu nic nie ma! – powiedziała.
- Ciociu, ale przecież widziałam strasznego potwora! – krzyknęła z oburzeniem Ola.
Poszliśmy dalej. Po jakimś czasie Ola znowu zobaczyła to samo zjawisko.
- No patrzcie, patrzcie, to znowu on!
Tym razem wszyscy (choć niechętnie) się odwrócili.
I rzeczywiście stał tam straszny potwór! Byliśmy przerażeni.
- Co to jest?! – krzyknęła przestraszona mama.
Po chwili potwór zdjął z siebie maskę i okazało się, że pod maską ukrywał się pan w przebraniu.
- Ale nas pan wystraszył – powiedziała Ola.
-Nie ma się czego bać, jestem tu tylko po to, aby zabawiać turystów
– powiedział uśmiechnięty nieznajomy.
Na pamiątkę wszyscy zrobiliśmy sobie zdjęcie ze znikającym i pojawiającym się nagle „potworem” i poszliśmy dalej.